“Wziąść”, “pomarańcz” i “poszłem”- te błędy językowe popełniamy najczęściej. Czy świadomie? Zazwyczaj nie. Niestety meandry polszczyzny mogą przyprawić o zawrót głowy nawet rodzimych użytkowników języka, nie wspominając o obcokrajowcach, którzy dopiero uczą się tej trudnej sztuki. Jakich błędów językowych unikać, by mówić poprawnie? Mówiąc potocznie, zaburzenia w komunikacji to sytuacja, w której pojawiają się trudności w porozumiewaniu się z innymi (bliskimi, partnerem, dziećmi, pracownikami, szefem). Nieumiejętnego wyrażania własnych potrzeb (brak mówienia o tym, czego się potrzebuje lub wymuszanie na innych tego by robili to czego chcemy krzykiem bądź Do czego mogą prowadzić błędy językowe? Mówi się, że błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Nawet najbardziej oczytany i piątkowy uczeń może się pomylić! 1) Niewłaściwe spadki lub średnica rur kanalizacyjnych. Skutkiem tego błędu w instalacji kanalizacyjnej jest albo zbyt leniwe spływanie ścieków, które sprzyja osadzaniu się zanieczyszczeń w rurociągach, albo spływanie ścieków zbyt szybko, wskutek czego ścieki, zamiast wypełniać 0,5-0,7 wysokości rur, płyną całym ich 1. W podanych zdaniach wskaż błędy językowe i wytłumacz, na czym one polegają. Powiedz, jaki efekt mogą wywoływad takie pomyłki. Mickiewicz spotykał różnych ludzi, od których zawsze coś wynosił. Krasicki opisał w bajkach charaktery ludzkie. Są to zwierzęta. Soplica chwycił szablę i wypalił. Najczęściej popełniane błędy w internecie to: "napewno", "dzień dzisiejszy" i "na prawdę", według raportu przygotowanego przez Nadwyraz.com. W samym 2022 r. popełniliśmy ponad 10 tys. błędów dziennie, co oznacza błąd średnio co 8 sekund. Z badania wynika też, że najpopularniejszym młodzieżowym słowem w internecie było "pov". CEJ2. Na eKorekcie24 zbieramy ciasteczka (tzw. pliki cookies), w celach statystycznych. Jeśli nie masz nic przeciwko temu – możesz zamknąć ten komunikat, korzystać ze strony i zgłębiać tajniki poprawnej polszczyzny, o której piszemy na naszym blogu :) Zamknij Data publikacji: 15 października 2013 Otrzymaliśmy od jednego z klientów taki oto mail: Chciałbym się dowiedzieć, na czym polegają błędy językowe. Podobno robię ich wiele, ale nie wiem, gdzie je znaleźć, a przez to – jak je poprawić. Niestety nie sposób wyczerpująco omówić błędów językowych bez opierania się na konkretnych przykładach, jednak mail czytelnika zainspirował nas do sporządzenia krótkiego cyklu artykułów poświęconych właśnie problemowi rodzajów błędów językowych. Dziś część 1, zapraszamy do lektury! Jakie są rodzaje błędów językowych? Błędy językowe to temat rzeka, a nawet temat ocean. Na rozgrzewkę proponuję subiektywny ranking najczęstszych błędów językowych stworzony przez Łukasza i ciekawą dyskusję czytelników na temat tego tekstu. Wielu z nas wyniosło z lekcji polskiego przekonanie, że błąd to przede wszystkim niepoprawna pisownia zwana kolokwialnie ortografem albo źle postawiony przecinek, ewentualnie niewłaściwie użyty frazeologizm (*bujać w chmurach zamiast bujać w obłokach). Ciekawa jestem, jakie macie wspomnienia ze szkoły. Czy uczono Was dobrego stylu, analizowano z Wami błędy popełniane w mediach, pokazywano, jak przemawiać lub tworzyć krótkie teksty użytkowe? Prof. Halina Zgółkowa z UAM w niedawnym wywiadzie dla „Wprost” (fragmenty tutaj) powiedziała ciekawą rzecz: „W szkole uczy się mówienia (?), pisania (?). Ale nie uczy się słuchania”. Podpisuję się pod tą opinią (a także pod znakami zapytania w nawiasach), więc niniejszy przegląd zacznę od najpowszechniejszych błędów w wymowie, których często nie udaje się uniknąć ani w codziennych rozmowach, ani – co gorsza – w publicznych wypowiedziach dziennikarzy czy polityków. „Co ja pacze! Gadajom, że źle mówiem” – błędy fonetyczne Na pierwszy ogień pójdzie niewłaściwa wymowa samogłosek nosowych ę i ą, coraz częściej wymawianych na końcu wyrazów tak: *[Robioł herbate] bądź tak: *[Robiom herbatem]. A tutaj potrzebny jest złoty środek – ę i ą mają brzmieć jak nosowe ę i ą, ale nosowość tych głosek musi być w wymowie wyrazu słabsza niż wtedy, gdy wymawiamy je osobno (np. recytując alfabet). Czyli subtelnie zaznaczamy, że na końcu wyrazu jest ą lub ę, ale nie akcentujemy tego z przesadną dokładnością. W przeciwnym razie wpadniemy w pułapkę hiperpoprawności. Kolejna sprawa to niewłaściwe akcentowanie: *[matematyka], *[gramatyka] itd. zamiast poprawnego [matematyka], [gramatyka] – w wyrazach obcych tego typu akcent pada na trzecią sylabę od końca; *[zrobiliśmy], *[obejrzeliśmy] itd. zamiast zalecanego [zrobiliśmy], [obejrzeliśmy]; *[atmosfera], *[liceum] zamiast właściwego [atmosfera], [liceum] – tu mam złą wiadomość: błędy tego typu biorą się z przesadnej dbałości o stosowanie reguły z punktu 1: ktoś, kto wie, że w niektórych wyrazach obcych akcent pada na trzecią sylabę od końca, błędnie przenosi tę zasadę na inne wyrazy obce. Co gorsza, także na rodzime, i mamy wtedy takie kwiatki, jak *[nauka] czy *[prawnicy] zamiast [nauka] i [prawnicy]. Aha: słowa pijatyka i bijatyka mają niewiele wspólnego z fizyką czy arytmetyką – uwaga na różnicę akcentów! I jeszcze niepoprawna wymowa grup spółgłoskowych. Chyba każdy internauta widział memy z cyklu Co ja pacze? albo jakiś demotywator ze słowem miszcz. I wszystko jest w porządku, dopóki nie odkryjemy, że wiele osób rzeczywiście tak mówi – czyli *[paczy] zamiast [patszeć] i chce być *[miszczem], a nie [mistszem]. Dodam do tego jeszcze słowo budżet, w którym zbitka dż jest często artykułowana tak jak w wyrazach dżem czy dżdżownica (wszystko przez angielskie słowo budget), i nagminne *[czy] zamiast [tszy] – także w wymowie słowa trzymać i jego derywatów. Zainteresowanych tą tematyką zachęcam do lektury rozdziału Wymowa w tomie Kultura języka polskiego. Wymowa, ortografia, interpunkcja (s. 15–58). I jeszcze, wraz z profesorami Bralczykiem i Lwem-Starowiczem, przypominam o wyłączaniu prądu i włączaniu oszczędzania. „Posiadam kłopot! Muszę nad tym podywagować” – błędy leksykalne Za prof. Andrzejem Markowskim (Kultura języka polskiego. Teoria. Zagadnienia leksykalne, s. 57–58) podzielę najczęstsze błędy z tej grupy na trzy kategorie: słownikowe (wyrazowe), frazeologiczne i słowotwórcze. Częste błędy słownikowe to 1. używanie słów w niewłaściwym znaczeniu: bynajmniej zamiast przynajmniej (*Bynajmniej na mnie możesz liczyć); oportunista jako «ten, kto stawia opór» (właściwe znaczenie to «człowiek bez zasad, przystosowujący się do okoliczności dla doraźnych osobistych korzyści»); wpływowy jako «ten, kto ulega wpływom», a nie «ktoś ważny, kto ma wpływy» (często słyszy się np.: Moja Ania jest taka *wpływowa, robi wszystko, co każą koleżanki) – podobną sytuację obserwujemy w przypadku słowa obrzydliwy, błędnie używanego w znaczeniu «ten, kto brzydzi się wieloma rzeczami»; alternatywa jako «jedna z licznych możliwości» (Mamy wiele *alternatyw w tej sprawie) zamiast «dwie wykluczające się możliwości»; dywagować jako po prostu «rozmyślać nad czymś» – dywagacje oznaczają bowiem (o czym, wstyd się przyznać, dowiedziałam się dopiero na studiach) «długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu»; posiadać jako synonim każdego mieć – można posiadać samochód, ale ten samochód już ma automatyczną skrzynię biegów. Nie widzę nic złego w posiadaniu domu, ale bilet czy broszkę już się po prostu ma. WSPP dopuszcza także posiadanie wiedzy. A mnie zawsze irytuje fraza Posiadam doświadczenie / wykształcenie… w listach motywacyjnych; 2. nadużywanie wyrazów modnych – tu polecam cykl Moda językowa przygotowany przez Łukasza. Jest tam mowa i o superfajnej imprezce, i o językowych manierach… wśród księży. 3. mylenie znaczeń słów podobnie brzmiących – do tej grupy można zaliczyć takie poprawnościowe klasyki, jak efektywny / efektowny, duet / dublet, monitować / monitorować, cezura / cenzura czy emanować / epatować. Jak uniknąć *efektywnej fryzury albo *epatowania wdziękiem? Jeśli brak nam czasu na lekturę słowników wyrazów obcych, warto opanować choćby wersję minimum – rozdział Wyrazy mylone z Poradnika Profesora Markowskiego (Warszawa 2004, s. 347–353). Błędy frazeologiczne wydają mi się mniej groźne, bo coraz rzadziej używamy frazeologizmów. Nie pamiętam, kiedy ostatnio narzekał, że wylał dziecko z kąpielą, albo chwalił się, że zadał komuś bobu. Choć mam też koleżankę, która nadal łaknie (np. słodyczy) jak kania dżdżu ;-). W każdym razie (nie: *każdym bądź razie) trzeba uważać na to, by: z twardego orzecha do zgryzienia nie zrobić ciężkiego; gdy jest się zmęczonym, nie padać jak mucha, lecz padać z nóg; nie dodawać do związków frazeologicznych wyrazu przysłowiowy, np. Był przysłowiową solą w oku Kremla (tu warto by się też zastanowić, czy Kreml ma oko…), Postawiłam przysłowiową kropkę nad „i” – to dość częsty i rażący błąd; unikać wszelkich modyfikacji w brzmieniu frazeologizmów: skracania ich, dodawania nowych elementów, podmieniania wyrazów. W przeciwnym razie wyjdą nam takie potworki, jak Noga mi się *podwinęła (popr. powinęła), płakać żywymi łzami (popr. rzewnymi), *między Bogiem a prawdą (popr. Bogiem a prawdą), języczek uwagi (popr. języczek u wagi – swoją drogą, czy ktoś oprócz autorów podręczników do kultury języka jeszcze używa tego określenia?). Tyle o frazeologii – jeśli ktoś chce zgłębić temat, odsyłam do rozdziału Poprawność frazeologiczna w moim ulubionym zbiorze ćwiczeń: Formy i normy, czyli poprawna polszczyzna w praktyce (Warszawa 2004, s. 90–95). A jakie błędy słowotwórcze mogą się nam przytrafić, gdy mówimy lub piszemy? Po pierwsze: możemy użyć niewłaściwego formantu (*dzieciowy zamiast dziecinny / dziecięcy, *brzydkość zamiast brzydota). Po drugie: możemy, jak twórca nazwy Kredyt Bank, ulec wątpliwemu urokowi języków obcych (zgodnie z polską tradycją językową mielibyśmy Bank Kredytowy) – a stąd już tylko krok do biznes szkoły (zamiast szkoły biznesu) czy sport informacji (zamiast informacji sportowych). W pewnej miejscowości znalazłam nawet Paznokieć Studio – i do dziś żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Do błędów słowotwórczych niektórzy zaliczają żeńskie formy typu rektorka, prezeska czy psycholożka (temu słowu obrywa się chyba najczęściej) – ale to już temat na osobny tekst. Jeśli przyjdzie mi go napisać, to w odniesieniu do nazw zawodów i stanowisk z żeńską końcówką na pewno nie padnie słowo błąd. Poprawność językowa to nie tylko panowanie nad przecinkami i ortografią. Błędem językowym jest również używanie wyrazów w niewłaściwych kontekstach, mylenie związków frazeologicznych i budowanie słów niezgodnie z zasadami polskiego słowotwórstwa. Dziś zebrałam dla Ciebie kilka byczków z tej leksykalnej działki. Masz odwagę sprawdzić, które z nich pasą się w Twoich tekstach?Jeśli chcesz wynieść coś z tego tekstu, a nie tylko prześliznąć się po nim wzrokiem, proponuję, żebyś najpierw przeczytał zdanie zapisane większą czcionką i zastanowił się, co z nim jest nie tak (z każdym coś jest, zapewniam!). Kiedy już odpowiesz sobie w myślach (albo przed oczyma duszy swojej zobaczysz dłonie rozłożone w geście bezsilności), spójrz na zwykle w tekstach tego typu ilustracją do każdego błędu jest wypowiedź eksperta z Poradni Językowej PWN. Mam nadzieję, że rozwinie, uzupełni, dopowie i sprawi, że ludzi myli te wyrazy. Ty bynajmniej zapamiętaj zasady ich i przynajmniej – oto te często mylone wyrazy. W zdaniu przytoczonym wyżej problem polega właśnie na użyciu pierwszego z tych słów w znaczeniu drugiego. Jeśli i Ty nie do końca odróżniasz bynajmniej od przynajmniej, przypominam:przynajmniej znaczy mniej więcej to samo co chociaż (chociaż ty pamiętaj, czyli bądź jednym z tych nielicznych używających słów poprawnie);bynajmniej to przeczenie. Np. na pytanie Czy i Ty popełniasz ten błąd? ktoś, kto błędu nie popełnia, może odpowiedzieć Bynajmniej! dzień pod rząd deszcz zalewa nam podwórka, ulice i myśli. Przyznam, że gdyby ktoś mi kiedyś tego nie powiedział, to nie wiedziałabym, bo całe życie słyszałam wokół siebie opowiadania o zjawiskach toczących się kilka razy pod rząd. Aż pewnego dnia okazało się, że pod rząd to… błąd. Bo rusycyzm. Po naszemu tylko z rzędu. Cóż, jako redaktorka stosowałam się grzecznie do tego zalecenia i Tobie również to uwaga! Jeśli zdarzy Ci się jednak użyć formy pod rząd, nie rób sobie strasznych wyrzutów. Zobacz, jak widzi to prof. Bańko. Kto wie, może za jakiś czas jego opinia stanie się jedyną słuszną i wyrażenie pod rząd zostanie zaakceptowane również przez słowniki? pytanie odnośnie otrzymanego pisma. Kolejna językowa pamiątka po czasach rozbiorów. Tak zakorzeniona, że mało kto widzi w niej coś złego. A zły jest brak przyimka do. Odnosimy coś DO czegoś. A więc pytamy odnośnie DO pisma, a nie odnośnie pisma. Inaczej to po rusku. I nawet prof. Bańko jest skłonny trzymać się (na razie przynajmniej) tej góry uprzedzam, że tekst będzie czy można uprzedzać z dołu? Według słownika języka polskiego uprzedzić to poinformować kogoś wcześniej o czymś, a zatem owo z góry jest już wpisane w definicję. I mamy masło Masło maślane może być dwojakiego rodzaju. Mamy:pleonazmy – wyrażenia takie jak w naszym przykładzie, niewspółrzędne, w których znaczenie wyrazu określającego zawiera się już w definicji wyrazu określanego;tautologie – wyrażenia typu ładny i piękny, detale i szczegóły – współrzędne, skupiające w parze dwa wyrazy o tym samym posiada 26 co chodzi z tym posiadaniem? O to, że jest nadużywane. Że teraz już trawa nie jest zielona, ale posiada zielony kolor. A pies nie ma mokrego nosa, tylko posiada mokry nos. Tymczasem słowo posiadać jest książkowe/urzędowe, z tych „mądrych”, i używanie go w banalnych kontekstach sprawia, że tekst staje się… śmieszny. Nie biznesowym oferujemy dedykowane rozwiązania, które znacząco wpłyną na jakość ich każda duża firma coś dziś dedykuje. A to ma dedykowanych pracowników, a to produkuje dedykowane okna albo chociaż opracowuje dedykowane strategie. I nikt nawet nie pomyśli w całym tym szale dedykacji, że dedykować można najwyżej jakieś dzieło sztuki, i to – jak zastrzega słownik – umieszczając w nim lub na nim razem naleciałość zawdzięczamy nie Rosjanom, ale – zdaje się – Anglikom, czy może szerzej: Unii Europejskiej. A tyle mamy ładnych słów, które mogą to dedykowanie zastąpić! kategorycznie domaga się, by szef rządu poddał się do dymisji. Poddajemy pod dyskusję, poddajemy pod rozwagę, ALE: podajemy się do dymisji i podajemy coś w wątpliwość. Nie długo by jeszcze wymieniać. Błędy leksykalne są, były i będą. Ba, dzięki kontaktom ze światem i internetowym zwyczajom będzie ich zapewne coraz więcej. Nie pozostaje mi nic innego jak śledzić, co w blogosferze i na FB piszczy, i na bieżąco przestrzegać. A tymczasem…Pochwal się w komentarzu, czy odnalazłeś się w którymś z tych punktów? Coś Cię zdziwiło? Zaskoczyło? Dało do myślenia?Zobacz także:9 błędów interpunkcyjnych, które (prawdopodobnie) popełniasz Sprawdź, czy znaki przestankowe (nie tylko przecinek!) mają przed Tobą jeszcze jakieś zainteresują Cię także: Każdy, kto próbował nauczyć się języka wie, że są tysiące różnych sposobów nauki i tysiące osób, które próbują sprzedać tą jedną jako najlepszą i unikalną. Jednak, gdy zagłębisz się w temat zauważysz, że tak właściwie wszystko kręci się wokół trzech podstawowych metod nauki języka. Oczywiście mamy niewielkie wariacje na ich temat, ale całość możemy sprowadzić do trzech pomysłów. Pierwsza z podstawowych metod jest tą najbardziej tradycyjną i znaną wszystkim, czyli studiowanie języka. Mam tutaj na myśli typową szkolną czy uniwersytecką naukę. Druga metoda opiera się na konwersacjach i polega na nacisku na mówienie, już od pierwszego dnia nauki. Trzecia metoda zakłada, że język się przyswaja, a nie uczy. Przyswajanie odbywa się nieświadomie, a uczenie jest świadomym wysiłkiem. Wszystkie te metody mają swoich zwolenników i przeciwników, wszystkie mają wady i zalety. A ponadto wszystkie mogą się sprawdzić albo całkiem Cię zawieść. Postaram się trochę Ci je przybliżyć i wyjaśnić różnice pomiędzy nimi, a także wyrażę swoją opinię na ten temat. Szkolna metoda nauki Szkolna metoda nauki to ta, którą wszyscy znamy. Opiera się na podręcznikach, rozwiązywaniu zadań, odpowiadaniu na pytania i poprawianiu błędów. Właśnie tutaj ćwiczymy gramatykę i zapamiętujemy słownictwo. Z czasem poznajemy różnicę pomiędzy przymiotnikiem a przysłówkiem i dowiadujemy się ile jest czasów przeszłych w języku, którego się uczymy. Metoda może być realizowana samodzielnie, poprzez na przykład użycie samouczków, albo podczas zajęć z lektorem – indywidualnych bądź grupowych. Tutaj właściwie nie ma żadnych ograniczeń w liczbie osób uczących się równocześnie, dlatego też mamy możliwość dołączenia do kursów MOOC. Są to masowe otwarte kursy online (massive open online course), z których równocześnie mogą korzystać tysiące osób niezależnie od siebie. Znajdziemy takie chociażby w serwisie Udemy, Coursera lub edX. Tę metodę również realizujemy korzystając z aplikacji do nauki języka, jak chociażby Duolingo. Wydawać by się mogło, że to zupełnie inna forma nauki niż ta szkolna, a faktycznie chodzi dokładnie o to samo. Telefon pokazuje nam pytania, na które musimy odpowiedzieć poprawnie żeby móc przejść na wyższy poziom. Jak widać większość z nas, świadomie lub nie, uczy się języka szkolną metodą w jednej z jej wielu odsłon. Metoda szkolna – zalety Niewątpliwą zaletą szkolnej metody jest możliwość szybkiego nauczenia się podstaw języka, a także wyeliminowania popełnianych błędów. Chociaż często jest to postrzegane negatywnie, to metoda szkolna nie zakłada piętnowania błędów, a jedynie ich wskazywanie i eliminację. Nie jesteśmy w stanie pozbyć się czegoś, czego nie jesteśmy świadomi. Do nauki w ten sposób nie potrzebujemy lektora, więc może się ona okazać najtańszą metodą. Wystarczy zakup jednego podręcznika i poświęcenie własnego czasu żeby dojść do poziomu komunikatywnego i móc porozumiewać się w języku docelowym. Metoda szkolna – wady Największą wadą metody szkolnej jest brak kontaktu z naturalnym językiem, który jest używany przez rodzimych użytkowników. Uczymy się z podręczników i od lektorów, więc nie mamy styczności z językiem potocznym i slangowym. Wszelkie książki zawsze będą nie do końca aktualne jeśli chodzi o te wyrażenia. Problematyczne jest również uczenie schematów, gdyż może się zdarzyć, że zamiast na komunikacji bardziej skupiamy się na poznawaniu teorii i składowych języka. Przykładowo zamiast budować zdania w czasie Present Perfect ciągle się zastanawiamy czy nie lepiej powiedzieć to samo w czasie Present Perfect Continuous. W przypadku kursów grupowych niewątpliwą wadą jest również niemożliwość dopasowania materiału i poziomu pod swoje indywidualne potrzeby, a także brak ćwiczenia umiejętności mówienia. Jednak tutaj winę ponosi typ kursu, a nie metoda nauki. Metoda mówienia od zera Metoda mówienia od zera jest obecnie bardzo popularna i reklamowana jako totalne przeciwieństwo metody szkolnej. Polega ona na mówieniu już od pierwszego dnia nauki, gdy tak naprawdę nie mamy absolutnie nic do powiedzenia w obcym języku. Uczeń ma za zadanie powtórzyć zdanie lub na nie zareagować, w zależności od poziomu. Metoda mówienia wymaga nauczyciela, który będzie prowadził ucznia przez cały proces. W niektórych przypadkach uczeń nie ma żadnych podręczników i nie prowadzi nawet notatek, w innych ma swoje materiały. Nauczyciel w dużej mierze kieruje się podręcznikiem, w którym znajdują się zdania do konwersacji. Rozmowy niekoniecznie są spontaniczne. Możesz znać tę metodę pod nazwą metody Callana lub metody Direct, które są nazwami handlowymi. Metoda mówienia – zalety Największą zaletą metody mówienia od zera jest właśnie nauka mówienia i komunikacji. Uczniowie najczęściej nie mają bariery przed mówieniem z osobami obcojęzycznymi, ponieważ właśnie w ten sposób poznają język. Uczniowie poznają od razu całe zdania, frazy i zwroty, a nie pojedyncze słówka, dzięki czemu łatwiej budują własne wypowiedzi ustne. Jest to ogromną zaletą, ponieważ zamiast nauki jednego wyrazu uczeń od razu jest w stanie zastosować całe wyrażenie w rozmowie. Metoda jest przydatna do nauki komunikacji i konwersacji, gdyż na to kładziony jest nacisk podczas zajęć. Metoda mówienia – wady Główna zaleta jest również największą wadą tej metody. Zdarza się, że uczniowie korzystający z metody mówienia nie potrafią czytać lub pisać w języku docelowym. Dużo zależy od podejścia nauczyciela, którego obecność jest wymagana w tej metodzie. To sprawia, że jest ona dużo bardziej kosztowna od metody szkolnej. W zależności od wariantu nauczyciel może kierować się podręcznikiem i nie chcieć (lub nie móc) wprowadzać do niego żadnych zmian, przez co nie mamy wpływu na tematykę nauki. Zajęcia metodą mówienia są nieodpowiednie dla osób, które chciałyby zdawać egzaminy językowe, gdyż nie ćwiczą wystarczająco wszystkich sprawności (czytanie, słuchanie, pisanie, mówienie) oraz gramatyki. Metoda przyswajania języka Metoda przyswajania języka zwana jest też metodą akwizycji języka. Być może słyszałaś wcześniej o imersji językowej, która również jest wariantem tej metody. Polega ona na otaczaniu się językiem docelowym, czytania, słuchania, oglądania i ogólnego konsumowania treści na odpowiednim poziomie. Materiały muszą być częściowo zrozumiałe, jednak nie całkowicie po to, aby uczeń musiał domyślać się znaczenia słów. Metoda przyswajania języka jest często porównywana do sposobu w jaki uczymy się swojego pierwszego języka jako dzieci, gdy uczymy się z kontekstu, domyślając się i wyciągając samodzielnie wnioski. Możemy utworzyć takie środowisko bez wyjeżdżania za granicę albo pojechać na zagraniczny kurs językowy lub sam przedłużony pobyt. Metoda przyswajania – zalety Zaletą metody przyswajania jest zabawa. Oglądane, czytane i słuchane materiały muszą być dla nas ciekawe i interesujące, bo w przeciwnym wypadku nie będziemy się na nich skupiać i zwracać na nie uwagi. Właśnie dlatego w tej metodzie polecane jest chociażby oglądanie seriali obcojęzycznych i różnych kanałów na Youtube’ie a także czytanie książek i artykułów. Metoda przyswajania sprawia, że języka uczymy się niemalże przy okazji, po prostu robiąc coś innego. Nawet nie czujemy, że się uczymy. Metoda przyswajania – wady Czasami bardzo ciężko jest znaleźć odpowiednie materiały do nauki, czyli filmy i książki na odpowiednim poziomie. Jest to problematyczne w przypadku mniej popularnych języków, zaś podczas nauki angielskiego, hiszpańskiego czy niemieckiego ten problem nie istnieje. Metoda przyswajania zakłada długie godziny spędzone na biernej nauce języka, czyli właśnie jego przyswajaniu, przez co postępy mogą być wolniejsze niż w przypadku chociażby metody szkolnej gdzie wszystko mamy podane i nie trzeba się tyle domyślać. Moja metoda nauki Nie mam zamiaru nic Ci sprzedawać ani opisywać mojej „autorskiej” metody, jedynej na rynku, która działa. Nie. Zamiast tego opiszę Ci w jaki sposób ja uczyłam i uczę się języków. Mówię po angielsku, szwedzku, hiszpańsku i niemiecku (stan 2021). Początki nauki (A0-A2) Na samym początku nauki, czyli praktycznie od zera, stawiam przede wszystkim na typową szkolną naukę. Zaopatruję się w samouczek, książki do gramatyki i słownictwa, a także intensywnie korzystam z Anki. Większość czasu spędzam rozwiązując zadania z książek i powtarzając zagadnienia w Anki, do czego nawet tak właściwie nie potrzebuję nauczyciela. Nie wierzę w przydatność mówienia od pierwszej styczności z językiem, bo zwyczajnie nie ma o czym wtedy nawet mówić. Nie cierpię rozmów o niczym albo w kółko opisywania swojego dnia. Wolę przeznaczyć ten czas na poznanie przydatnego słownictwa i podstawowej gramatyki. Nie korzystam też z list najpopularniejszych słówek, ponieważ nie widzę w nich żadnego zastosowania. Moim celem jest swobodna rozmowa, a do tego będę potrzebować więcej niż 1000 słów. Oczywiście ćwiczę mówienie do siebie poprzez powtarzanie prostych zwrotów i oglądam czasem jakieś wideo w internecie, ale jest to bardzo ograniczone. Metoda szkolna: 90%Metoda przyswajania: 5% czasuMetoda mówienia: 5% czasu Rozkręcanie się (B1-B2) Gdy znam już czasy teraźniejsze, przeszłe i przyszłe na tyle, że jestem w stanie je w miarę swobodnie używać, to stawiam na wszystkie trzy metody, czyli szkolną, przyswajanie i mówienie. Zaczynam słuchać naprawdę dużo podcastów i oglądać ciekawe wideo na Youtube’ie, co zajmuje mi długie godziny. Oczywiście nie rozumiem wszystkiego w 100%, ale jestem w stanie nadążyć za narracją. Oglądam seriale na Netflixie z napisami w języku docelowym, a także czytam książki. Mogą to być lektury uproszczone lub oryginalne, które już znam (w moim przypadku Harry Potter i Mały Książę). Oprócz pasywnego otoczenia się językiem zaczynam też prowadzić konwersacje. Na początku zdecydowanie z polską lektorką, bo ciągle brakuje mi słów i pewności siebie, ale z czasem przechodzę również do kontaktu z native’ami. Staje się to prostsze, bardziej spontaniczne i naturalne. Zaczynam automatycznie szukać zamienników i prostszych konstrukcji, przestaję tłumaczyć, a zaczynam produkować. Oczywiście na tych poziomach nadal spędzam bardzo dużo czasu aktywnie się ucząc, nadal brakuje mi całej masy słownictwa do swobodnego wysławiania się i gramatyki do precyzyjnego wyrażania myśli. Z tych powodów nie odstawiam książek ani Anki, po prostu zmieniam proporcje. Metoda szkolna: 40% czasuMetoda przyswajania: 40% czasuMetoda mówienia: 20% czasu Biegłość (C1-C2) Na tych ostatnich poziomach poznawania języka coraz mniejsze znaczenie ma metoda szkolna, a pozostałe dwie metody zyskują na wadze. Z klasycznej nauki pozostaje mi Anki, do którego cały czas dokładam nowe słowa, wyrażenia i zwroty, ale nie spędzam czasu nad podręcznikami. Zdecydowaną większość czasu spędzam czytając, słuchając i oglądając dzieła w języku docelowym. Przy okazji oczywiście znajduję też te ciekawe wyrażenia, które potem ćwiczę. Dużo czasu zajmuje mi też mówienie, ale nadal nie jest najważniejsze. Wierzę, że jeśli potrafię dużo zrozumieć, to potrafię też odpowiednio się wysłowić. Mówienie ćwiczę już wyłącznie z native’ami, gadam też do siebie chociażby w myślach. Metoda szkolna: 5% czasuMetoda przyswajania: 60% czasuMetoda mówienia: 35% czasu Podsumowanie mojego podejścia Moje podejście do nauki takie właśnie jest – moje. Sprawdza się w moim przypadku i sprawia mi radość. Nie oznacza to, że w Twoim będzie identycznie. Dojście do odpowiednich wniosków zajęło mi kilka lat nauki i testowania różnych opcji metodą prób i błędów. Z tego powodu zachęcam Cię do własnych eksperymentów językowych. Czytaj dalej… Mój plan nauki hiszpańskiego od zera do B2. Case studyJak małe projekty ułatwiają naukę kilku języków na razBoję się mówić. Jak to zmienić?10 sposobów na utrzymanie motywacji Dzięki licznym serwisom społecznościowym aktywność językowa użytkowników internetu znacznie wzrosła. Dziś niemal każdy zamieszcza w sieci swoje opinie, wymienia się poglądami i ocenia innych. Nieuchronną konsekwencją tego zjawiska jest obnażenie braku kompetencji językowych piszących, czyli po prostu popełnianie błędów. Instytut Monitoringu Mediów postanowił przeprowadzić badanie mające na celu charakterystykę najczęściej występujących gaf. Korzystając z pomocy samych internautów skupionych na profilu facebookowym Poprawna Polszczyzna ekspertom Instytutu w ciągu prawie pół roku udało się zebrać ponad 125 tyś. tekstów zawierających błędy językowe i wyodrębnić z nich najczęściej występujące i najbardziej rażące. Zanim przejdziemy do analizy badania Od poprawności po nadgorliwość. Raport IMM o większych i mniejszych błędach językowych w internecie warto sobie uświadomić, że zebrany materiał mówi nam tyle samo o temacie opracowania, co o postrzeganiu go przez internautów, gdyż to właśnie ich wrażliwości językowej zawdzięczamy zgromadzone przykłady. Słownik wyrazów trudnych Specyfika publikowania własnych wypowiedzi w internecie różni się tym od czasów sprzed globalnej sieci, że wtedy nad poprawnością wydawanych tekstów czuwali fachowcy (redaktorzy, korektorzy), a teraz musi wystarczyć automatyczna korekta programów edytorskich, która, jak wskazuje omawiany raport, nie zawsze jest w stanie uchronić nas przed wpadkami. W związku z tym popełniamy błędy, a co gorsza powtarzamy je i w ten sposób utrwalamy. Na szczęście istnieje grupa purystów językowych, u których niechlujność językowa wzbudza radykalny sprzeciw, czego przejawem są publiczne połajania popełniających błędy oraz udział w omawianym badaniu. Wprawdzie Ci, którzy poprawność językową traktują mniej dogmatycznie, a w zasadzie mają do niej stosunek wybitnie swobodny skłonni są nazywać grupę estetów grammar nazi, ale przyjmijmy, że jest to efekt frustracji wywołanej bezradnością wobec trudnych do przyswojenia reguł gramatycznych. Raport IMM otwiera zestawienie pięciu serwisów, w których stwierdzono najwięcej błędów. Są to Facebook (29%), (23%), (21%), (16%) oraz (11%). Bezapelacyjne „prowadzenie” Facebooka nie powinno dziwić, gdyż to najpopularniejszy serwis internetowy, więc proporcjonalnie występuje tam też najwięcej błędów. Spośród wymienionych mediów większość jest adresowana do najmłodszych użytkowników, co stawia w niezbyt korzystnym świetle instytucję szkoły. Być może brak nadzoru nauczycielskiego wyzwala w młodzieży chęć wyłamania się z nakazów oraz ograniczeń i stąd lekceważący stosunek do zasad gramatyki, pewnym jest że młodzi ludzie popełniają dużo błędów i nie specjalnie im to wadzi. Słownik wyrazów kłopotliwych Kolejna część opracowania dotyczy najczęściej występujących uchybień językowych. Wyróżniono dwanaście podstawowych błędów. Na pierwszym miejscu znajdują się pleonazmy (43,56% wszystkich),czyli wyrażenia składające się z wyrazów o takim samym lub podobnym znaczeniu. Jak tłumaczy poproszony o ocenę wyników raportu prof. Mirosław Bańko świadczy to o wyczuleniu internautów na ten rodzaj błędu językowego, choć nie każdy pleonazm jest tak samo naganny, są też takie, które trudno uznać za rażące przekroczenie norm jak np. kartka papieru. Lista dwunastu najpopularniejszych pleonazmów wygląda następująco (w kolejności występowania): dzień dzisiejszy, okres czasu, trwa nadal i wciąż kontynuuje, kartka papieru, spadać w dół, aktywna działalność, akwen wodny, fakt autentyczny, wracać z powrotem, równie połowy, cofać do tyłu, poprawiać na lepsze. Zdecydowanym liderem jest wyrażenie dzień dzisiejszy, które wywodzi się z języka urzędowego, a co za tym idzie pełni funkcję aspiracyjną, czyli mówiąc wprost chodzi o to, że większość ludzi używających tego zwrotu myśli że w ten sposób dochowuje większej staranności i niejako uszlachetnia swą wypowiedź. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, świadczy to o braku kompetencji stylistycznej, a także o małych możliwościach jeśli idzie o swobodę kształtowania wypowiedzi. Słownik ojczyzny polszczyzny Następnym w kolejności błędem językowym uwzględnionym w raporcie jest błędna pisownia wyrażenia na pewno. Okazuje się, że w ponad 30% monitorowanych publikacji wystąpiło jako jeden wyraz, czyli napewno. Łączna pisownia powoli zaczyna dominować w treściach publikowanych przez internautów i być może oznacza to trwałą zmianę, która z czasem zostanie uprawomocniona przez Radę Języka Polskiego. Oprócz pleonazmów i napewno raport wyróżnia jeszcze dziesięć innych błędów, lecz ich występowanie jest wielokrotnie rzadsze: wziąść, spowrotem, dlatego bo, dlatego ponieważ, w każdym bądź razie, ubrać buty, sukienkę, spodnie…, z tąd, z tamtąd, po najmniejszej linii oporu, większa i mniejsza połowa, w cudzysłowiu, oraz włanczać. Jak widać trudno znaleźć klucz, który tłumaczy upodobania językowe naszych internetowych purystów, gdyż na prezentowanej liście znajdują się różnorakie błędy językowe, wynikające z zupełnie różnych mechanizmów językowych. Mimo to, nie wnikając w ich genezę, można przyjąć, że mamy do czynienia z najbardziej rażącymi użytkowników błędami w polskojęzycznym internecie. Słownik poprawnej polszczyzny Ostatni zestaw danych przedstawiony przez autorów raportu IMM to spis dziesięciu tematów publikacji z największą liczbą błędów. Absolutny numer jeden to teksty o charakterze ogólnoinformacyjnym (61%), np. publiczne wpisy na osiach czasu różnych portali społecznościowych. Swobodne wypowiedzi o wszystkim sprzyjają popełnianiu błędów, toteż nie dziwi że ponad połowa spośród wszystkich błędów znajduje się właśnie w nich. Następne miejsce zajmuje tematyka poświęcona modzie i urodzie (11%), a kolejne to: finanse, ubezpieczenia ,prawo (8%), sport (5%), dzieci i rodzice (4%), it, nowe technologie (3%), medycyna i zdrowie (3%), kultura i rozrywka (2%), architektura, budownictwo, nieruchomości (2%) i na końcu motoryzacja (1%). Raport Instytutu Monitoringu Mediów nie dokonuje wnikliwej analizy błędów językowych, z którymi stykamy się w internecie. To raczej pewnego rodzaju lustro, w którym możemy się przyjrzeć sami sobie, czyli dowiedzieć się jakich błędów nie lubimy najbardziej i jakie potrafimy wyłowić najłatwiej w codziennej masie przyswajanych tekstów. Nie sposób jednak zbagatelizować zebranej przez setki zaangażowanych ludzi wiedzy. Pozwala ona zaobserwować pewne tendencje, a także pokazuje jak trudno w dzisiejszych czasach uniknąć pomyłek językowych. Z jednej strony mamy nieograniczone możliwości publikacji różnych treści, z drugiej od razu podlegamy nieustannej krytyce i każdy błąd zostaje natychmiast zdemaskowany. Chociażby z tego powodu warto zachować pewną wyrozumiałość dla popełniających błędy językowe. Nie chodzi o to, żeby lekceważyć wszelkie normy i rażące odstępstwa, ale można spojrzeć łaskawszym okiem na drobne uchybienia, które mogą się przydarzyć każdemu. Jak tłumaczy cytowany już prof. Bańko nadmierny puryzm językowy to swego rodzaju przejaw braku tolerancji, który może przenieść się na inne dziedziny życia. Skoro chcemy zabronić komuś niepoprawnie wyrażać myśli i z tego powodu go piętnujemy z czasem może zacząć nam przeszkadzać jak się ubiera lub jakie ma poglądy. A przecież najważniejsze w komunikowaniu są wyeliminowanie barier utrudniających wzajemne zrozumienie oraz takie używanie języka, które nikogo nie rani. Poniżej znajduje się lista najczęściej popełnianych błędów językowych przez Polaków. Sprawdź, czy popełniasz któreś z nich. 17 maj zamiast 17 maja17 maja to skrót od17 dzień maja, 17 maj jest więc formą nielogiczną. Nikt z nas nie powie przecież 17 dzień maj. Dwutysięczny siedemnasty zamiast dwa tysiące siedemnastyO roku tysięcznym czy dwutysięcznym możemy mówić tylko w wypadku roku 1000 i 2000. Pozostałe formy, takie jakie dwa tysiące siedemnasty, tysiąc siódmy formułujemy bez odmienienia pierwszego członu. Lubiałem zamiast lubiłemTo wyjątkowo rażący błąd. Osoby korzystające z niepoprawnej formy lubiałem, tworzą ją analogicznie do poprawnych form czasownikowych zakończonych na -ałem, takich jak chciałem, miałem, widziałem, czytałem, pisałem itd. Narazie zamiast na razieWiele błędów jest spowodowanych łączną pisownią wyrazów, które należy pisać rozdzielnie, przykładem może być błędne narazie. Półtorej kilo, półtora godziny zamiast półtora kilo, półtorej godzinyPółtora dotyczy rodzaju męskiego i nijakiego, półtorej – żeńskiego. Poprawnie powiemy więc półtora: kilo (ten kilogram – on), dnia (ten dzień – on), mleka (to mleko – ono), piwa (to piwo – ono), półtorej: godziny (ta godzina – ona), kanapki (ta kanapka – ona). Spowrotem zamiast z powrotem Kolejny przykład błędu spowodowanego nieznajomością zasad pisowni łącznej i rozdzielnej, z powrotem, tam i z powrotem piszemy rozłącznie. Tą książkę zamiast tę książkęW bierniku (kogo, co) liczby pojedynczej rodzaju żeńskiego należy używać zaimka tę, nie tą – czytamy więc tę książkę, kochamy tę powieść, widzimy tę rzecz. Tu pisze zamiast tu jest napisanePisze on, ona lub ono. Jeśli nie wiemy, kto pisze, czyli nie znamy autora albo najzwyczajniej o nim nie wspominamy, powinniśmy wybrać formę jest napisane. Tylni zamiast tylnyBłędna forma tylni, np. tylni fragment jest analogiczna do poprawnych form zakończonych na -ni, np. przedni fragment. Umię zamiast umiemBłąd wynikający z analogii do form czasownikowych zakończonych na -ę: chcę, myślę, marzę itp. W cudzysłowiu zamiast w cudzysłowieCoś może być napisane bądź zawarte w cudzysłowie, nigdy nie w cudzysłowiu. Najprościej poprawną formę zapamiętać można przez skojarzenie z wulgaryzmem – skoro mówimy mam to w dupie, nie mam to w dupiu, musimy pisać w cudzysłowie, nie pisać w cudzysłowiu. W każdym bądź razie zamiast w każdym razieNiepoprawny zwrot w każdym razie jest spowodowany kontaminacją (skrzyżowaniem) dwóch poprawnych form – bądź co bądź i w każdym razie. Wziąść zamiast wziąćJeśli poprawna forma brzmiałaby wziąść, musielibyśmy także braść. Zostańmy więc przy poprawnych wziąć i brać. Z kąd zamiast skądJest to kolejny rażący błąd wynikający z niewiedzy dotyczącej pisowni łącznej i rozdzielnej. Pytamy więc skąd jesteś?, nie z kąd jesteś? Z przed zamiast sprzedBłąd podobny do powyższego z kąd zamiast skąd. Ma on dodatkową trudność – nie jest podkreślany przez słowniki t9, Word, Facebook itp. Wyrazy takie jak z i przed funkcjonują w języku, a błąd stanowią wyłącznie w połączeniu. Przychodzą Wam do głowy inne rażące błędy, które nagminnie słyszycie? Małgorzata Woźna Małgorzata Woźna – magister filologii polskiej oraz kultury i praktyki tekstu, korepetytorka, korektorka i copywriterka, autorka bloga Prosty Polski, na którym od 2016 roku publikuje artykuły dotyczące języka polskiego. Pomaga uczniom szkół podstawowych i ponadpodstawowych uporać się z trudnymi zagadnieniami literackimi i językowymi. Daje wskazówki Polakom na temat poprawności problematycznych form.

do czego mogą prowadzić błędy językowe